poniedziałek, 23 lutego 2015

ROZDZIAŁ 3

Szliśmy w ciszy w stronę mojego domu, nawet na siebie nie patrząc. Mój towarzysz co jakiś czas chrząkał, zapewne chcąc jakoś zwrócić moją uwagę, ale byłam nieugięta i nie planowałam z nim rozmawiać.
Był na tyle przyzwoity, że nie komentował już braku mojej bielizny, nawet dał mi swoją marynarkę, gdy zauważył, że nawet w płaszczu szczękam zębami.
- To… - zaczął i po chwili odchrząknął. – Niesamowity wieczór. – dokończył, zerkając na mnie z minimalnym uśmiechem.
Wzruszyłam w odpowiedzi ramionami udając obrażoną na cały świat a w szczególności na wysokiego bruneta obok mnie.
- Byłby znacznie lepszy bez kilku docinek. – odparowałam, zaciskając usta w cienką linię.
- Przecież przepraszałem. – odparł wyraźnie naburmuszony. – To jest tak bardzo widoczne, że trudno o tym nie rozmawiać!
- Ja jakoś nie opowiadam o tym czy nosi pan bokserki czy nie. – syknęłam, podnosząc na niego wzrok.
Jasne, miodowe oczy popatrzyły na mnie z iskierkami rozbawienia, które w nich biegały.
- Noszę bokserki. – odparł po chwili, unosząc leniwie kącik ust. – Calvin Klein, słyszała pani o tym? – uniósł tym razem brew a ja oblałam się rumieńcem.
- Czemu rozmawiamy o pana bieliźnie? – przygryzłam lekko wargę, siląc się na uroczy uśmiech, ale wyszedł z tego zapewne grymas, bo mężczyzna się roześmiał.
- Pani zeszła na temat moich bokserek. – zamyślił się na chwilę, pukając palcem wskazującym o swój prawy policzek i nagle jego twarz rozjaśnił uśmiech. – Ma pani majtki, prawda?
- To już przesada! – wrzasnęłam i czym prędzej ruszyłam przed siebie, wymijając ludzi na ulicy.
Po chwili zatrzymałam się gdy mój łokieć został zablokowany przez dłoń mężczyzny, szarpnął mną lekko a ja znalazłam się w mgnieniu oka w jego ramionach.
- Odpowiesz? – złapał mój podbródek w palce i uniósł głowę tak, że patrzyłam w jego teraz ciemne oczy.
Powoli pokiwałam głową, nie odrywając wzroku od niesamowitych tęczówek bruneta.
- Noszę. – wyszeptałam po chwili, oblizując powoli nagle suche usta.
- Jakie? – zapytał miękko, wolną dłonią zatykając moje włosy za ucho.
- Czarne. – mruknęłam cicho, lekko się rumieniąc. – Koronkowe. – dopowiedziałam i zakaszlałam, starając się zagłuszyć ostatnie słowo.
Mężczyzna uśmiechnął się leniwie, przechylając głowę w bok.
- Koronkowe? – uniósł lekko brew, na co skinęłam głową. – Podoba mi się twój styl, Smith. Nie nosisz stanika, za to nosisz obcisłe sukienki, które uwydatniają twoje kształty i koronkowe majtki.
Zarumieniłam się wściekle i odsunęłam lekko, ale on przyciągnął mnie do siebie, kręcąc głową.
- Nie uciekniesz tak łatwo, nie dam ci odejść. – popatrzył na mnie z jakby bólem w oczach i delikatnie przejechał kciukiem po mojej kości policzkowej. – To był cudowny wieczór. – wyszeptał, pochylając się.
Moje tętno nagle przyspieszyło, miałam wrażenie, że krew we mnie płynie ze zdwojoną siłą, zapach jego perfum, żelu i wody kolońskiej nie pomagał, do tego pachniał restauracją w której byliśmy i nie chciałam, żeby mnie całował, chociaż ta irracjonalna część mojego mózgu domagała się jego ust.
Jednak on pochylił się i delikatnie pocałował miejsce pod moim uchem, jeden z moich czułych punktów. Zalała mnie fala gorąca a z ust uciekł urywany oddech.
- Było miło. – westchnęłam po chwili. – Gdyby nie te docinki. – popatrzyłam na niego, gdy lekko się uśmiechał i puścił mnie, odsuwając się delikatnie.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmił, wskazując na domek obok nas i rzeczywiście.
W kuchni świeciło się światło i ja widziałam z drogi, że Miranda stoi przy firance i ogląda co się tutaj dzieje. Westchnęłam cicho, wyciągając dłoń w kierunku bruneta, ten złapał delikatnie moje palce i przycisnął rozgrzane wargi do mojej chłodnej dłoni.
- Mam nadzieję, że szybko się spotkamy. – posłał mi lekki uśmiech, po czym odsunął się, skinął głową i ruszył w drogę powrotną zostawiając mnie samą przed domem i ręką przyciśniętą do policzka.
Ocknęłam się dopiero gdy wsiadł do samochodu zaparkowanego na końcu ulicy, a samochód powoli zaczynał ginąć mi z oczu.
Zmusiłam się, aby wejść do domu, chociaż wiedziałam, że zaraz naskoczy na mnie ciekawska Miranda.
Gdy przekroczyłam próg Miranda stała przy lustrze, malując rzęsy. Uniosłam lekko brew, zerkając na nią, po czym popatrzyłam na siebie i zdałam sobie sprawę, że wciąż miałam jego marynarkę. Uśmiechnęłam się delikatnie, przebiegając palcami po aksamitnym materiale i nie wiedzieć czemu gdy ją zdjęłam mocno przytuliłam się do tej części ubrania, zaciągając się jej zapachem.
- Śmierdzi? – mruknęła Miranda, zerkając na mnie.
Pokręciłam od razu głową, wyciągając dłonie z odzieżą w jej stronę, ta nachyliła się i tak jak ja wcześniej zaciągnęła zapachem.
- Kurwa. – mruknęła po chwili, patrząc na mnie. – On tak pachnie?
Od razu pokiwałam głową, odwieszając swój płaszcz na wieszak.
- Tak, właśnie tak pachnie.
- Zajebiście. – Miranda posłała mi szeroki uśmiech. – Nie było cię ledwo dwie godziny, więc się przebieraj i idziemy do klubu, jest podobno nowy właściciel, nowe rządy, wiesz. – mrugnęła do mnie, a ja uśmiechnęłam się delikatnie.
- Ile mam czasu? – przechyliłam głowę w bok.
- Jakieś piętnaście minut, kiecka leży w twoim pokoju, buty stoją pod oknem, fryzurę i makijaż zostaw, a i mam dopasowany stanik, będzie dobrze. – zacisnęłam zęby i przewiesiłam marynarkę mężczyzny przez ramię idąc powoli na górę.
Rzuciłam marynarkę na łóżko i wzięłam śliwkową sukienkę, która była mniej obcisła od tej, którą miałam na sobie, do tego czarne szpilki (bo według Mirandy czarny pasuje do wszystkiego) i w kilka minut się przebrałam, oczywiście nie zapominając o staniku.
Zeszłam po chwili na dół, poprawiając sukienkę i posłałam Mirandzie lekki uśmiech.
- Gotowa? – uśmiechnęła się szeroko, a ja przytaknęłam. – To jedziemy!
Otworzyła przede mną drzwi i wskazała, żebym ruszyła pierwsza. Zabrałam jeszcze z wieszaka swój płaszcz, narzuciłam go na ramiona i prędko ruszyłam w kierunku taksówki, która już na nas czekała.
Wsiadłam do środka i zaczekałam na kuzynkę, która zamknęła drzwi na klucz, wsunęła go do kopertówki i wgramoliła się na miejsce obok mnie.
- Elisha? – mruknęłam gdy zatrzymałyśmy się pod klubem, który oblegały tłumy. – Dziwna nazwa dla klubu.
- Podobno jest to coś związane z właścicielem, ale nie wiadomo dokładnie co. – Miranda wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi, wychodząc z taksówki.
Wręczyła taksówkarzowi odpowiednią kwotę, dokładając do tego mały napiwek i ruszyła do kolejki, a ja zaraz za nią, bawiąc się rękawami płaszcza, który przesiąkł zapachem marynarki.
Stanęłyśmy w kolejce i przed nami było widać tylko ochroniarza, który przewyższał wzrostem wszystkich w promieniu pięciu metrów.
Kolejka przesuwała się strasznie wolno, dodatkowo przybycie jakiegoś mężczyzny, którego wpuszczono bez kolejki wywołał takie zamieszanie, że ochrona musiała uspokajać zgromadzonych ludzi.
- To jakaś kpina! – krzyknął jeden mężczyzna. – Stoję tutaj od dwóch godzin, a jakiś fagas przyszedł i wszedł bez kolejki!
- Proszę się uspokoić. – upomniał go ochroniarz. – Bo będzie pan oglądać tylko neonowy napis nad wejściem. – wysyczał, wypychając go z kolejki.
Przełknęłam niespokojnie ślinę i podrapałam się po karku.
Gdy nadeszła nasza kolej ochroniarz bez niczego wpuścił nas do środka. Wnętrze było już wypełnione klientami, na parkiecie szalało kilka par, przy barze kotłowali się ludzie, a na balkonach siedziała tylko mała grupka, zapewne tych, którzy mieli tam dostęp.
Przecisnęłyśmy się do baru i zajęłyśmy miejsca obok siebie, śmiejąc się cicho z ludzi, którzy nas otaczali. Prawie co druga osoba była już mocno wstawiona, przez co robiła dziwne rzeczy.
Nie mogłam pozbyć się dziwnego uczucia, jakby ktoś mnie obserwował, śledził. Wzdrygnęłam się na samą myśl i wypuściłam drżący oddech.
- Co panie chcą? – spytał jeden miły chłopak o brązowych oczach.
- Ja wódkę z sokiem. – uśmiechnęłam się do niego, a on przeniósł swój wzrok na Mirandę.
- To samo. – posłała mu promienny uśmiech.
- Ashton! – ryknął brązowooki, idąc na zaplecze, a my zaśmiałyśmy się głośno.
- Miranda! – pisnęłam, starając się brzmieć jak mężczyzna przed chwilą, ale mi to nie wyszło i zaczęłam jeszcze głośniej się śmiać.
Po chwili przed Mirandą znalazła się szklanka, przede mną także a dostarczył nam je uroczy chłopak z dołeczkami w policzkach, lekko zarumieniony i z bandaną na głowie, która przytrzymała jego kędziorki.
- To dla nas, tak? – spytałam chociaż odpowiedz była jasna.
- T-tak. – wyjąkał chłopak i uciekł w drugi kąt baru, zgarniając po drodze szmatkę.
Zaśmiałam się cicho i upiłam łyk, krzywiąc się lekko.
- Uroczy. – zaśmiałam się, zerkając za chłopakiem, który przez ramię zerkał na mnie, ale gdy zobaczył, że ja patrzę na niego odwracał speszony wzrok.
- Nie umiecie flirtować. – westchnęła Miranda, po chwili marszcząc brwi. – Masz karteczkę. – wskazała palcem na spód mojej szklanki i rzeczywiście była tam mała karteczka.
Oderwałam ją od szklanki, rozłożyłam i uśmiechnęłam się, patrząc na ciąg cyfr z podpisem „zadzwoń, Ash” .
- Mam jego numer. – zaśmiałam się cicho, chowając karteczkę do kieszeni płaszcza.
- Wow, szybki jest. – zaśmiała się, upijając łyk napoju.
Wzruszyłam jedynie ramionami, rozglądając się po wnętrzu, mój wzrok powędrował na grupkę ludzi na balkonie i uśmiechnęłam się lekko, patrząc jak para porusza się w rytm muzyki.
- Chciałabym żeby ktoś mnie pokochał. – mruknęłam cicho, na co Miranda zadławiła się wódką. – Chcę miłości jak z książki.
- Właśnie. – mruknęła, ocierając brodę wierzchem dłoni. – Książka. To jest to. To tylko w książkach, Nin.
Westchnęłam cicho i skinęłam głową, bo ona miała rację.
Po chwili obok nas zjawił się uroczy brunet z lekkimi lokami na głowie i dołkami w policzkach, który wyciągnął dłoń w stronę Mirandy i spytał czy z nim nie zatańczy, a ona od razu się zgodziła.
Kiedy kuzynka odeszła, przekręciłam się na stołku tak, że siedziałam teraz i patrzyłam jak Ashton wyciera blat, popijając co jakiś czas swoją wódkę. Zatknął włosy za bandanę i przetarł twarz dłonią, wzdychając cicho. Zebrał zamówienie od kilku już nawalonych dziewczyn i poszedł na zaplecze.
- Przepraszam. – usłyszałam za sobą głos, od którego włoski zjeżyły się na moim karku. – Mogę prosić do tańca?
Odwróciłam się powoli i przed sobą zobaczyłam wyciągniętą dłoń. Zamrugałam kilkakrotnie poznając tatuaż na niej i podniosłam wzrok, żeby zobaczyć roztrzepane czarne włosy, leniwy uśmiech i przenikliwe brązowe oczy.
Przełknęłam ciężko ślinę, niepewnie kładąc dłoń na jego. Przysunął się bliżej, delikatnie kładąc dłoń na moim biodrze i powoli zdjął mnie z krzesełka, stawiając prosto na podłodze.
- Co pan tutaj robi? – zmarszczyłam lekko brwi, zerkając na niego.
- To mój klub. – odparł po chwili, wzruszając ramionami.
- Jest coś, czego pan nie ma? – wywróciłam lekko oczami.
- Ciebie. – wyszeptał, przejeżdżając dłonią po moim biodrze, przez co wywołał iskierki pod moją skórą. – Chcę ciebie. – nachylił się i przycisnął delikatnie usta do moich.
Zamknęłam oczy, czując nieprzyjemny smak alkoholu na jego wargach, ale nic z tym nie zrobiłam, on też nie. Staliśmy tam w ciszy, on lekko pochylony, ja praktycznie na palcach, on z dłońmi na moich biodrach, ja z rękami skrzyżowanymi na piersi, ze złączonymi ustami, ale nie chcieliśmy tego pogłębiać ani odchodzić.
- Masz miłe usta. – odsunął się po chwili i posłał mi delikatny uśmiech. – Pasują do moich.
- Nie jest pan zbyt pewny siebie? – uniosłam lekko brew, ukradkiem oblizując usta.
- Nie, jestem Zayn Malik. – wzruszył nonszalancko ramionami i znów złapał moją dłoń, prowadząc na parkiet. – Twoja kuzynka spodobała się mojemu znajomemu. – mruknął po chwili, gdy już staliśmy na środku parkietu.
Przysunął mnie bliżej siebie, unosząc leniwie kąciki ust.
- Hej, ja nie gryzę. – złapał moje nadgarstki i położył moje dłonie na swoich ramionach, przez co splotłam ręce na jego karku. – Połykam w całości. – poruszał brwiami, kładąc dłonie na moich biodrach.
- Nie umiem tańczyć. – mruknęłam cicho, odwracając wzrok od przenikliwych brązowych oczu.
- Spokojnie, ja też nie. – wyszeptał do mojego ucha, trącając nosem jego płatek. – Tylko poruszaj się w rytm muzyki, a będzie wszystko dobrze. – zapewnił, powoli się poruszając.
- Zostawił pan…
- Zayn. – przerwał mi, unosząc brew.
- Nina. – uśmiechnęłam się uroczo, co skwitował szerokim uśmiechem. – Zostawiłeś u mnie marynarkę. – zakręciłam na palcu pasmo jego włosów, które znajdowało się na karku.
- Wiem. – odparł spokojnie, przyciągając mnie jeszcze bliżej, tak że przy oddechu nasze klatki piersiowe się stykały. – Zostawiłem ją na tobie. Nie u ciebie. – przechylił głowę w bok i oblizał usta.
Popatrzył na mnie uważnie i ułożył usta w dzióbek, lekko marszcząc przy tym brwi i zacmokał, kręcąc głową.
- Tylko dla mnie nie nosisz stanika? – przejechał dłonią po moich plecach, w dwa złapał zapięcie stanika i strzelił nim lekko, uśmiechając się pod nosem.
Oblałam się rumieńcem, będąc pewna, że ludzie obok nas to słyszeli, ale zdawali się być zbyt zajęci pochłanianiem się.
- Mir…
- Tak, Miranda kazała. – wywrócił oczami i nachylił się, opierając swoje czoło o moje. – Czy ty robisz wszystko co ona powie? Nie rozumiesz tego, że ona tobą manipuluje? Nino, jesteś inteligentna i cięta, mogę powiedzieć, że przypadłaś mi do gustu, tylko nie rób wszystkiego wbrew sobie. Nie ubieraj się tak. – złapał w palce dół mojej sukienki, wsuwając kciuk pod jej materiał i westchnął pod nosem, gdy opuszkiem palca natrafił na mój pośladek. – Boże, ile to ma długości? – zmarszczył brwi, odsuwając się na długość ramienia, przykucnął i pociągnął w dół moją sukienkę, która okazała się być dość długa. – Jezu, nigdy więcej. – wstał powoli i przyciągnął mnie do siebie, przyciskając usta do mojego czoła. – Nie musisz uganiać się za facetem. – wyszeptał, lekko mną kołysząc. – Jesteś śliczna w tym ubraniu ze zdjęcia, wiesz?
- A w co byłam ubrana? – uniosłam lekko brew, zamykając na moment oczy.
- Za duża bluza sportowa, leginsy, rozciągnięta koszulka i czapka z daszkiem. Oczywiście uśmiech był przecudnej urody, ale nie o to tutaj chodzi. Wiesz, uśmiech jest ważny, ale większość przedstawicieli mojej płci patrzy na to co nosisz w staniku. – uniósł lekko brew, a ja wtuliłam policzek w jego tors. – I to co masz w majtkach. – westchnął cicho, głaszcząc moje plecy. – Jednak nie każdy patrzy na wnętrze. A to właśnie wnętrze pokazuje nam to jaki człowiek jest naprawdę. Powiem ci w sekrecie, że moje wnętrze nie jest zadowalające.
Uniosłam lekko brew i popatrzyłam na niego, przygryzając wargę.
- Czemu tak sądzisz?
Uniósł lekko kącik ust, który po chwili opadł na swoje poprzednie miejsce. Po chłopaku, który twierdził jaka jestem ładna nie było śladu. Przede mną stał wyrachowany biznesmen z krwi i kości.
- Moja dusza jest ciemna jak moje włosy. – mruknął tajemniczo a mnie przeszedł dreszcz, więc jedynie skinęłam głową. – Kiedy mówię ci, że jestem zły powinnaś uciec, czemu tutaj stoisz?
- Oprócz tego, że mnie trzymasz? – uśmiechnęłam się lekko, ale jego twarde spojrzenie sprawiło, że od razu uśmiech zbladł. – Nie wyglądasz na oprycha, nie mam się raczej czego bać, jesteś miły i uczynny, masz to czego chcesz, nie wzbudzasz zbyt wielkiego obrzydzenia i dlaczego miałabym uciekać?
- Nie jestem odpowiedni, Nino. Jesteś za niewinna jak dla mnie. Zniszczę cię. – wzdrygnęłam się na dźwięk ostatnich słów. – Jestem grzechem, rozumiesz? Nie ma we mnie nic dobrego. Jestem grzeszny.
Zamrugałam kilkakrotnie, mało rozumiejąc z tego co powiedział, on natomiast westchnął i poprawił znów moje włosy.
- Pragnę cię. – powiedział cicho, wpatrując się w moją twarz. – Chociaż nie mogę niszczyć anioła. Nino, jestem złym demonem, grzechem, ja cię zniszczę, nie chcę abyś była potem zraniona, załamana, ale nie mogę przestać. Znam cię te cholerne kilka godzin, ale… - uciął na chwilę i przeczesał włosy. – Już wiem, że cię chcę. Chociaż powinnaś uciekać przede mną, ja cię pragnę. Jesteś aniołem, ja grzechem, nie mogę cię kusić, ale tak bardzo cię chcę i kurwa, nie gryź tej wargi, bo mnie rozpraszasz. – syknął na co momentalnie wypuściłam wargę. – Ja mogę ją gryźć, tylko ja.
- Tylko ty? – uniosłam brwi, przechylając głowę w bok.

- Tylko ja. – wyszeptał, łapiąc w zęby moją dolną wargę.

__________
Zapraszam do używania hashtagu #WickedPL 

Iza aka @llainkilam_  

5 komentarzy:

  1. Hej! Bardzo przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale po prostu po przeczytaniu miałam dodać komentarz wieczorem i kompletnie o tym zapomniałam. Dopiero teraz mnie olśniło, naprawdę przepraszam.
    Rozdział jest super. Dowiadujemy się coraz więcej, akcja zaczyna się rozkręcać i jestem strasznie ciekawa dlaczego Zayn twierdzi, że jest takim złym człowiekiem itd. Bardzo dziękuję za ten i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dalszy rozwój sytuacji ;)
    Dziękuję też za informację na tt i liczę na następne ;)
    Ściskam mocno i do następnego <3
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże ja już chce następny *.*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nsjsjs wspaniały �� jeśli to nie problem chce być powiadomiona o następnych rozdziałach ��
    @_1dandjb

    OdpowiedzUsuń
  4. Twój blog został nominowany do ankiety na Blog Miesiąca! Głosować można pod linkiem: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241288,u3Pr.html bądź na stronie głównej spisu. Pozdrawiamy, załoga spisfanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Danielle, Harry, Josh, Taylor, Calum, Niall, Eleanor, Michael, Louis, Luke, Perrie, Liam, Ashton, Jade oraz Zayn chodzą do najbardziej znanej i polecanej szkoły w Londynie, inaczej mówiąc do London University on the Gold Street. Do tej samej placówki uczęszcza niejaka Ashley Benson, dziewczyna wyśmiewana, szykanowana i mieszana z błotem. Od zawsze była obiektem drwin i zaczepek. W 2012 roku w ostatni dzień wakacji Perrie oraz Zayn organizują imprezę na uczczenie minionych dwóch miesięcy. Za namową Jade oraz Taylor zjawia się tu również garstka innych osób a nawet..Ashley. Kilka minut przez zakończeniem 'dyskoteki' panna Benson zostaje publicznie upokorzona. Na jej głowie ląduje wielki tort, zostaje obrzucona pierzem oraz wepchnięta do basenu. Blondynka nie wytrzymuje i gdy tylko opuszcza wodę wykrzykuje każdemu to co o nim myśli. Mówi to co kumulowała w sobie od prawie trzech lat. Kilka minut później rzuca się biegiem i opuszcza posesje Malika. Staje na ulicy i na jej nieszczęście nie zauważa czarnego Land Rovera, którym przyjechał lekko spóźniony Harry oraz Niall. Dziewczyna po kilku sekundach leży przygnieciona kołami. Całe towarzystwo wpada w panikę, kilka osób już uciekło z miejsca wypadku. Louis oraz Zayn pod wpływem strachu pakują ciało blondynki do auta i z procentami we krwi jadą do lasu. Przy Tamizie cała piętnastka przyrzeka że zostanie to ich tajemnicą. Liam oraz Josh wrzucają poharatane zwłoki do lodowatej wody. Ostatni raz patrzą za siebie i wracają do swoich aut. Ashley Benson zostaje uznana za zaginioną.
    Rok później, pierwszego września odbywa się rozpoczęcie roku szkolnego. Od razu po zakończeniu dnia cała paczka przyjaciół umawia się na wypad za miasto na następny tydzień. Gdy wszystko jest ustalone Josh jako pierwszy opuszcza mur szkolny. Przechodzący przez ulice chłopak nie zauważa pędzącego ciemnego auta i zostaje potrącony. Sprawca wypadku ucieka, zostawiając bruneta samego sobie. Każdy wpada w szał. W tym samym czasie Louis, Ashton, Danielle, Taylor, Harry, Michael, Niall, Luke, Eleanor, Zayn, Calum, Jade, Liam oraz Perrie dostają anonimowego sms'a.
    "Jeśli nie chcecie by was spotkał taki los miejcie oczy i uszy szeroko otwarte. Każdy dzień może być waszym ostatnim. ~A.
    Ps. Wiem co stało się rok temu."
    Na początku każde z nich uznaje to za zwykły żart a śmierć swojego przyjaciela za zbieg okoliczności. Jednak niewyjaśnione wypadki i morderstwa przekonują nastolatków że to nie tylko zwykły zbieg wydarzeń. To walka o życie i odkrycie prawdy.

    http://one-two-three-you-die.blogspot.com/

    Zapraszam, może ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń