sobota, 14 marca 2015

ROZDZIAŁ 4

Siedziałam w kuchni z miską płatków śniadaniowych i książką, przyglądając się jak Miranda biega po domu. Chciało mi się śmiać, ale stwierdziłam, że to nie wypada, więc siedziałam cicho jak mysz pod miotłą.
- Ubieraj się. – mruknęła, zerkając na mnie.
Uniosłam delikatnie brew, połykając rozmoknięte płatki i odsunęłam miskę na środek stołu.
- Przecież ja nigdzie nie idę. – odparłam pewnie, krzyżując ręce na piersiach.
Miranda westchnęła, zakładając swoje szmaragdowe kolczyki i poprawiła grzywkę, zerkając na mnie przez ramię.
- Idziesz do Graham Corporation. – wzruszyła ramionami z uśmieszkiem, który chciałam jej w tym momencie zetrzeć z ust.
- To twój wywiad! – uniosłam ręce, chcąc pokazać, jak bardzo jestem temu przeciwna.
Miranda jedynie zacmokała, poprawiając płaszczyk.
- Od dwóch tygodni siedzisz w domu, co się stało w tym klubie?
Wzruszyłam delikatnie ramionami, poprawiając kok i uśmiechnęłam się nieśmiało. Nie mówiłam Mirandzie o tym, że w klubie nawiedził mnie Zayn. Dziwnie się czuję mówiąc do niego po imieniu, praktycznie się nie znamy. Nie mówiłam jej o niczym, po prostu zostawiłam temat Pana Garniturka.
- Źle się czułam. – mruknęłam cicho, mając nadzieję, że mnie nie usłyszy.
- Ashton mówił co innego. – uniosła brew, patrząc na mnie w lustrze. – Powiedział, że poszłaś tańczyć z jakimś gościem.
Wywróciłam lekko oczami. Czy Irwin to jakiś pieprzony stalker? Albo gorzej, moja matka? Przecież wydaje się uroczy, w smsach nic mi nie wspominał o tym, że widział mnie z Malikiem, ale w sumie bar to dobry punkt obserwacyjny i nie dziwię mu się.
- Tak, tańczyłam z jakimś gościem, był bardzo miły i zaproponował, że mnie odwiezie.
Oczywiście, Zayn zamówił mi taksówkę i chciał jechać ze mną, ale uprzejmie go odrzuciłam, tłumacząc się tym, że wypiłam za dużo jak na mnie i nie chcę na niego zwymiotować. Łyknął to, zapłacił od razu za kurs z chyba stufuntową zaliczką i pomachał mi, gdy odjeżdżałam.
- Idź się lepiej ubierać. – westchnęła cicho. – Zaraz wychodzę na randkę, pytania masz w moim pokoju, ale możesz iść na żywioł, tylko nie spierdol tej szansy, on rzadko udziela wywiadów, cudem udało mi się wybłagać ten jeden.
Skinęłam delikatnie głową i ruszyłam na górę, do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i przejrzałam dokładnie ubrania, ale nie znalazłam niczego przebojowego, że tak powiem. To można uznać za spotkanie biznesowe, więc powinnam wyglądać szykownie. Wyjęłam białą koszulę, czarną spódnicę, pasujące do niej szpilki, których nienawidziłam, ale trzeba pokazać tą klasę.
Kiedy się ubrałam, pomalowałam lekko rzęsy, zrezygnowałam z kresek, usta tylko zaznaczyłam błyszczykiem i związałam włosy w wysokiego kucyka.
Zeszłam powoli na dół, zabrałam klucze z półki na korytarzu, zgarniam swój płaszcz z wieszaka, zakładam go i wychodzę z domu, zamykając go po tym na klucz.

Graham Corporation to sporych rozmiarów budynek w połowie oszklony, tak, że mogę z ulicy widzieć co dzieje się na pierwszych dwóch piętrach.
Otuliłam się mocniej płaszczem i niepewnie ruszyłam do środka. Były do wyboru albo rozsuwane drzwi, albo drzwi obrotowe, a znając moje szczęście w drzwiach obrotowych się zabiję, więc najrozsądniejszym wyborem były drzwi rozsuwane.
Przekroczyłam próg wielkiego holu firmy i zacisnęłam usta, rozglądając się. Ściany w kolorze kawy z mlekiem na podłodze białe, lśniące płytki, wszystkie meble z drewna i kilka blondynek oraz brunetów krzątających się po korytarzu.
Wzięłam serię głębokich oddechów i chwiejnym krokiem ruszyłam do biurka przy którym siedziała blondynka, od razu nie przypadłam jej do gustu wnioskując to po grymasie, który wstąpił na jej pełne botoksu usta.
- W czym mogę służyć? – spytała siląc się na uprzejmość.
Przestąpiłam z nogi na nogę i uśmiechnęłam się nieśmiało, kładąc dłonie na wypolerowanym blacie.
- Przyszłam przeprowadzić wywiad z prezesem. – wyjaśniłam, przygryzając lekko dolną wargę.
Kobieta przyjrzała mi się uważnie i westchnęła cicho.
- Proszę zaczekać. – powiedziała spokojnie i odwróciła się do mnie plecami.
Słyszałam jak jej tipsy (okropne tipsy) uderzają o klawiaturę komputera, ona coś burczy pod nosem, fuka jak wściekła kotka i po chwili odwróciła się do mnie z lśniącym, perlistym i sukowatym uśmiechem. Nie lubię tej baby.
- Panna Miranda Adams? – uniosła lekko brew, a ja pokręciłam głową.
- Nina Smith, Mirandzie coś wypadło. – uśmiechnęłam się sztucznie.
- Oczywiście. – mruknęła najwyraźniej mało przekonana o autentyczności moich słów. – Pojedzie pani windą na ostatnie piętro, przy drzwiach będzie czekać na panią Antonio, który zaprowadzi panią do gabinetu prezesa. Życzę miłego dnia.
Skinęłam mechanicznie głową i znów chwiejnym krokiem ruszyłam do windy. Metalowa puszka otworzyła się po chwili, więc weszłam do środka i z kieszeni płaszcza wyjęłam pytania, którymi mam obdarzyć prezesa.
1.       Z iloma kobietami Pan spał?
2.       Jak blisko jest Pan ze swoją rodziną?
3.       Czy jest Pan gejem?
4.       Ile ma Pan lat?
5.       Dlaczego zdecydował się Pan na założenie firmy?
6.       Sam doszedł Pan do takiego bogactwa czy ktoś Panu pomagał?
7.       O której zazwyczaj chodzi Pan spać?
8.       Ma Pan rodzeństwo?
Parsknęłam cicho śmiechem, czytając brednie Mirandy. Pokręciłam głową i postanowiłam nie czytać pytania pierwszego i trzeciego, reszta nie jest taka zła.
Winda otworzyła się, więc wyszłam z niej i rozejrzałam się. Tutaj ściany były brązowe, podłogi wyłożone również brązowymi płytkami. Obok drzwi windy stał wysoki mężczyzna, około pięćdziesiątki z lekkim zarostem i brązowymi włosami, które układały się jak chciały.
- Pani Smith? – uniósł lekko brew, a ja skinęłam głową. – Proszę iść tam. – wskazał na drzwi na końcu korytarza. – Zapukać i wejść.
Znów skinęłam głową, posłałam mężczyźnie lekki uśmiech i powoli ruszyłam do drzwi. Im bliżej ich byłam tym bardziej chciało mi się wymiotować. Zapukałam cicho i powoli weszłam do środka, rozglądając szybko.
W pomieszczeniu mogło się zdawać, że nie było nikogo, odwróciłam się więc i powoli zamknęłam za sobą drzwi, jak najdłużej przytrzymując klamkę.
Zerknęłam na fotel przy biurku, zza jego oparcie, które było ustawione przodem do mnie wystawał kawałek fryzury, więc na pewno jestem z kimś w tym pomieszczeniu.
- Przyszłam przeprowadzić z panem wywiad. – wyjaśniłam cicho, starając się aby głos mi nie drżał.
Fotel powoli odwrócił się w moją stronę, mogłam zobaczyć łydkę opartą na kolanie, dłonie splecione na wysokości ust i oczy od których zaschło mi w gardle.
- Wiedziałem, że ona nie da rady. – uniósł leniwie kącik ust, który po chwili opadł na poprzednie miejsce. – Dziwne, że po wystroju nie przewidziałaś, że ta firma jest moja.
- Nie było arabesek. – mruknęłam cicho, starając się nie zemdleć.
- Lubię arabeski, to fakt, ale tutaj nie pasują, jednak te kolory. – zacmokał cicho i powoli wstał. – Napijesz się czegoś? I tak odwołałem resztę spotkań, dawno się nie widzieliśmy, ile to minęło?
- Dwa. – wzięłam głęboki oddech, obserwując go uważnie. – Dwa tygodnie.
- Dwa tygodnie. – powtórzył, jakby chciał nadać tym dwóm słowom nowe znaczenie. – Miranda ma randkę, prawda?
Skinęłam delikatnie głową, kiedy on oparł się o biurku przede mną.
- Oddychaj, Nino. – wyciągnął do mnie dłoń, a ja pokręciłam głową.
- Jestem tutaj z zadaniem, podobno rzadko udzielasz wywiadów.
Uniósł znów kącik ust i skinął głową, pozostawiając dłużej cień uśmiechu na swoich ustach.
- Miranda jest upierdliwa, jeśli chodzi o wywiady, więc skoro to jedyny sposób, abym mógł ją wypytać o ciebie, to zgodziłem się. – wzruszył nonszalancko ramionami.
Wzięłam głęboki oddech, kiedy zdałam sobie sprawę, że wstrzymuję powietrze.
- Masz firmę, hotel i klub, czego ci jeszcze potrzeba? – uniosłam brwi, wpatrując się w mężczyznę, który zwiesił głowę i teraz wpatrywał się w swoje buty.
- Ciebie, jak już mówiłem. Ciebie, twojej niewinności i miłości. – podniósł wzrok i posłał mi lekki uśmiech.
- Przejdźmy do tego wywiadu. – westchnęłam cicho, podchodząc do niego i przysiadając na biurku obok.
Uniósł lekko brew, zerkając na mnie.
- Znamy się, nie będę siedzieć z tobą za stołem jakbyś był moim szefem i jakbym negocjowała sprawę mojego przyjęcia, zwolnienia czy upomnienia.
Zaśmiał się i skinął delikatnie głową.
- Od razu mówię, nie jestem gejem. – pokręcił głową, zerkając na listę pytań. – A jeśli chodzi o pierwsze. – potarł podbródek, jakby się zamyślając. – Byłabyś może trzydziestą, może dwudziestą, nawet nie pamiętam.
- Tracisz w moich oczach. – pokręciłam głową. – Napiszę, że z pięcioma, nie wyjdziesz na playboya. – uniosłam lekko brew, a on znowu się zaśmiał.
- Pisz co chcesz, to wywiad Mirandy, jak pójdzie źle to oskarżymy ją. – wzruszył beznamiętnie ramionami, chociaż wciąż się śmiał.
- Dobrze, masz rodzeństwo? – zerknęłam na niego.
- Adopcyjne. – pokiwał delikatnie głową. – Trzy siostry, mają trudne imiona.
- Twoje nie jest trudne? – zaśmiałam się cicho.
- Waliyha, Doniya i Safaa są chyba trudniejsze, prawda? – uniósł nieznacznie brew, a ja skinęłam głową.
- Zdecydowanie. – podrapałam się po karku. – Zapiszesz mi je? – uśmiechnęłam się nieśmiało, gdy przechylił się, wyjął papier firmowy z szuflady, wziął ołówek i umieścił kartkę na kolanie, zapisując imiona swoich sióstr.
- Doczytasz się, jak coś to sprawdź w Google. – wzruszył ramionami, podając mi kartkę. – To fakt powszechnie znany, nie powinien cię dziwić.
- Wszyscy byliście adoptowani? – przygryzłam lekko wargę i odwróciłam głowę.
- Nie, tylko ja. – westchnął cicho. – Czasami sądzę, że mój adopcyjny ojciec mnie nie lubi ze względu na to, że jako jedyny nie jestem na sto procent jego.
Skrzywiłam się delikatnie, ale nie zapisałam jego odpowiedzi, nie było tego pytania, a to za bardzo osobiste.
- Ile miałeś lat gdy cię adoptowali? – popatrzyłam na niego.
- Sześć. Wcześniej w domu dziecka nie było za kolorowo i kiedy przyszła Particia i mnie zabrała czułem się, hm. Dobrze. Lepiej niż gdy byłem tam. – przeczesał włosy palcami, lekko je burząc.
- Co się stało z twoimi rodzicami? Chodzi mi o tych biologicznych.
- Matka mnie oddała, ojca nie znam. – pokręcił głową i popatrzył na mnie. – Nie pytaj mnie teraz o wszystko, muszę mieć coś do opowieści na dobranoc.
- Myślisz, że będę z tobą? – uniosłam lekko brew, na co skinął głową.
- Tak, sądzę, że jeśli po moim stwierdzeniu, że cię zniszczę nadal tutaj siedzisz i potrafisz mnie pytać o to z iloma kobietami spałem, albo o moją rodzinę, to tak. Jesteś gotowa, żeby spotkać moją matkę, poznać siostry i być moją.
- Nie, nie poznam twojej rodziny, ledwo znam ciebie. – zmarszczyłam brwi. – Nie ma mowy.
- Pytaj dalej. – westchnął jedynie, gładząc palcami swoje brwi.
- Skąd ta firma? – wsunęłam kartkę z pytaniami pod lampkę, stojącą obok mnie.
- Ojciec Trishy. – wzruszył ramionami. – W pewnym sensie to mój dziadek i zapisał mi ją w spadku. Dostałem firmę jak skończyłem osiemnaście lat i było trudno, ale wcześniej Graham mi pomagał.
- Dlatego ta firma nazywa się Graham a nie Malik. – uniosłam brwi i uśmiechnęłam się szeroko. – A co znaczy Azad i Elisha?
Zayn zaśmiał się cicho i pokręcił głową. – To coś związane z moimi siostrami, można powiedzieć, że to ich drugie imiona.
- Których? – popatrzyłam na niego z uśmiechem, a on sam zaśmiał się znów.
- Zobaczysz kiedyś, zobaczysz. – pochylił się i delikatnie naparł swoimi ustami na moje.
- Tęskniłeś? – zaśmiałam się cicho, przeczesując delikatnie jego włosy.
- Cholernie. – przejechał górną wargą po mojej dolnej, a ja już nie mogłam powstrzymać się i jęknęłam cicho.
Zamknęłam oczy, kiedy trzeci raz nasze wargi otarły się o siebie i postanowiłam, że coś musimy z tym zrobić, rozpalanie siebie nawzajem poprzez nikłe okazywanie uczuć nie jest odpowiednie.
- Ile masz lat? – przyciągnęłam go do siebie, a on zachłannie wpił się w moje usta, splatając ręce za moimi plecami.
- Jestem sześć lat starszy od ciebie. – wybełkotał z trudem, muskając praktycznie każdy centymetr moich ust.
- Ile kochanek miałeś? – złapałam jego twarz w dłonie i popatrzyłam w jego ciemne oczy, które wpatrzone były we mnie.
- Nie mam kochanek, mam uległe. – wyszeptał, zamykając oczy.
Otworzyłam nagle oczy, gdy dźwięk otwieranej windy dotarł do moich uszu. To tylko dziwne wyobrażenia, spokojnie. Wzięłam głęboki wdech i wyszłam z puszki, rozglądając się. Na końcu korytarza stał mężczyzna, a wyglądał tak jak sobie to wyobrażałam.
Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi, które otworzył mi mężczyzna z kamiennym wyrazem twarzy i sądzę, że nie bardzo mnie polubił, ale to tylko przypuszczenia.
Wzięłam serię głębokich wdechów i weszłam powoli do środka, rozglądając się. Przy oknie stał mężczyzna, wpatrywał się w okno z telefonem przy uchu, ręką w kieszeni spodni i lekko bujał się na stopach. Drzwi za mną zamknęły się cicho, a ja westchnęłam z bezsilności. Już nie mogę uciec.
Mężczyzna odsunął telefon od ucha, rozłączył się najprawdopodobniej, wsunął go do kieszeni spodni i odwrócił się w moją stronę, a ja zobaczyłam przyjazne, szare oczy.
- Miranda Adams, tak? – uniósł lekko brew, idąc do biurka.
Pokręciłam powoli głową, obserwując jego ruchy.
- Nie, proszę pana. Nina Smith, jestem na zastępstwie. – wybełkotałam, chwiejąc się na nogach.
- Ach, ja też jestem zastępstwem. – zaśmiał się cicho i pokazał ręką, żebym do niego podeszła.
Zmusiłam się, żeby postawić parę kroków do przodu i gdy dotarłam do biurka uścisnęłam jego dłoń.
- Jestem Matt, miło poznać. – uśmiechnął się szeroko z błyskiem w oczach.
- Kogo zastępujesz? – przygryzłam lekko wargę, gdy drzwi po mojej prawej stronie otworzyły się.
- Mówiłem ci, masz się nie bawić w prezesa. – mruknął aż za dobrze znany mi głos. – Czekam na wywiad, czy… - zerknęłam na niego kątem oka, a on po prostu stał jak wryty z ręcznikiem papierowym w dłoniach.
- Więc masz ten wywiad. – mruknął Matt.
- Nina. – praktycznie mruknął, a mój żołądek zacisnął się, nogi stały się miękkie, usta suche.
- Zayn. – szepnęłam, starając się aby mój głos nie drżał, gdy wypowiadałam jego imię, które od tak dawna chodziło mi po głowie i nie dawało spać.
- Wy się znacie? – Matt uniósł brew, a Zayn popatrzył na niego i wskazał na drzwi. – Dobra, dobra. – uniósł ręce w geście obrony i rezygnacji, powoli ruszając w kierunku drzwi. – Miłej zabawy. – zaśmiał się, już wychodząc.
Och, zapewne to będzie bardzo miły dzień, Matt. 

____________________
Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba.

Zapraszam do używania hashtagu #WickedPL

Zachęcam także do głosowania na Wicked w sondzie na Blog Miesiąca Kwiecień.

Wasza Iza aka @sweetzayness 

8 komentarzy:

  1. Hej!
    Rozdział jest mega! Strasznie mi się podoba i jeszcze ta inspiracja Grey'em - bosko. W ogóle to myślałam, że ta cała akcja z tym wywiadem i pocałunkami odbywa się na prawdę, a tu takie zaskoczenie... Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału, jestem mega ciekawa jak ten wywiad potoczy się w "rzeczywistości" ;) Bardzo dziękuję za rozdział i informację na tt.
    Buziaki i do następnego :*
    Doma

    OdpowiedzUsuń
  2. aww niesamowity, z niecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial :)
    @1dandjb

    OdpowiedzUsuń
  3. OłYeah.Jesu, ale jestem podjarana tym rozdziałem.Sądzę że jesli napisałabym w komentarzu tylko jedno słowo czyli w tym przypadku : "zajebiste" nie zmieniło by to postaci komentarza także : ZAJEBISTE

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego sie nie da opisac. ♡♡ Cudo ♡ Czekam na kolejny ♡ Pozdrawiam @Maliczeg♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział ! Jestem ciekawa co dalej będzie, robi się coraz ciekawiej :)
    Do następnego - @zosia_official ^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. TO JEST TAKIE KURCZE GENIALNE ŻE OMG ---ANGELA

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy nastepny rozdzial?? ��

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz szybko kolejną czesc! Zapraszam tez na moje nowe opowiadanie :) http://waiting-for--love.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń